Marzenia o Katarze

Przyszły rok będzie obfitował w bardzo ważne mecze reprezentacji Polski. Poza przełożonymi z powodu pandemii Mistrzostwami Europy, będziemy emocjonować się eliminacjami do Mistrzostw Świata w Katarze w 2022 roku. Po losowaniu w Zurychu trafiliśmy do ciekawej grupy I, w której zmierzymy się z Anglią, Węgrami, Albanią, Andorą i San Marino. O awans na najważniejszą futbolową imprezę będzie niezwykle trudno. Pierwsze – być może kluczowe dla układu tabeli – spotkania odbędą się już pod koniec marca.

Selekcjoner Jerzy Brzęczek wielokrotnie, broniąc się przed zarzutami o słabą grę reprezentacji Polski, mówił, że jego zadaniem jest przede wszystkim realizować postawione mu cele. Takim był m.in. awans na EURO 2020 (niech nikogo nie zmyli nazwa, Mistrzostwa Europy dopiero przed nami, przyszłego lata). Sęk w tym, że dostać się na EURO nie było zbyt trudno, bowiem przygotowano aż 24 miejsca dla europejskich drużyn. Teraz ekipę Brzęczka czeka zdecydowanie trudniejsza i ważniejsza misja. Zapewnić Polsce kwalifikację na XXII Mistrzostwa Świata. Jeśli uda się wywiązać i z tego zadania, krytycy 49-letniego trenera będą zmuszeni przyznać się do błędu. Jednak o to będzie naprawdę ciężko. Na następny Mundial dostanie się prawie połowa mniej krajów ze Starego Kontynentu, niż na nachodzące EURO. Świętować będzie tylko 13 reprezentacji, które przez cały przyszły rok będą wyrywać sobie cenne eliminacyjne punkty.

Przed losowaniem w Zurychu trudno było myśleć o grupach marzeń, czy śmierci. Nasz los był w drugim koszyku i oczywiste było, że będziemy musieli mierzyć się z którąś z najmocniejszych europejskich drużyn. Pośród dziesiątki renomowanych rywali teoretycznie najsłabiej prezentowali się Duńczycy. Doskonale pamiętam jednak nasze ostatnie starcie z Kopenhagi, z końcówki eliminacji do poprzedniego Mundialu (Rosja 2018), gdzie gospodarze dali nam bolesną lekcję futbolu, wygrywając aż 4:0. Okazji do rewanżu póki co nie będzie, bowiem spotkamy się z dobrymi znajomymi z eliminacyjnych bojów, Anglikami. Tradycyjnie już powrócą wspomnienia ze słynnego meczu na Wembley, w którym zwycięski remis dał nam awans na Mundial w 1974 roku. Pięknie byłoby, zamiast oglądać po raz kolejny ekwilibrystyczne popisy w bramce Jana Tomaszewskiego sprzed prawie pół wieku (!), napisać nową historię. Co ciekawe, w polsko-angielskich potyczkach swoje dołożył także Jerzy Brzęczek, który wie jak smakuje strzelony na Wembley gol. Nasz selekcjoner zdobył bramkę, pod koniec ubiegłego stulecia w przegranym meczu (1:3), gdy walczyliśmy – bez powodzenia – o start na EURO 2000. Nie ma się co oszukiwać, wyprzedzić Anglików, którzy mają ogromny potencjał, będzie szalenie ciężko. Na Wyspach kibice i dziennikarze są pewni swego, apelując jedynie do swoich piłkarzy o „odpowiednią koncentrację i poważne potraktowanie rywali”. Część angielskich mediów przestrzega, że to w Polsce gra najlepszy obecnie piłkarz świata, Robert Lewandowski („The Sun”). Pojedynek „Lewego” ze świetnym snajperem reprezentacji Anglii, Harrym Kane’m, powinien być wisienką na torcie tej konfrontacji.

Patrząc racjonalnie, Polacy powinni mierzyć w drugą lokatę w grupie, co umożliwi grę w barażach (początek 2022 roku). Te zaplanowano w formie mini-turnieju, z którego awans uzyskają raptem trzy drużyny. Formuła zbliżających się eliminacji do Mundialu jest dość zawiła, lecz zanim przyjdzie nam myśleć o barażach, trzeba się w ogóle do nich dostać. Biorąc pod uwagę ostatnie mecze naszej kadry i fatalny styl gry, wcale nie musi być to pewne. Podobny cel mają Węgrzy, z którymi także przyjdzie nam mierzyć się w grupie I. Polsko-węgierski bilans jest dla nas zatrważający: 32 mecze, 20 porażek, 4 remisy, 8 zwycięstw. Jednak, o czym niewielu już pamięta, Madziarzy w latach 30., a potem w 50. i 60. byli europejską potęgą, na którą nie mogliśmy znaleźć patentu. We współczesnym futbolu to my jesteśmy faworytem, więc szanse na podreperowanie statystyk są całkiem spore. Choć „o spacerku” nie wolno naszym piłkarzom nawet myśleć. Skład naszej grupy uzupełniają Albania, Andora i San Marino. Marząc o wyprawie do Kataru, strata punktów z którymkolwiek z tych zespołów byłaby katastrofą.

Terminarz nie jest dla nas łaskawy, bowiem już na samym początku, w marcowym trójmeczu, czeka nas to, co najtrudniejsze. Rozpoczniemy od wyjazdowego meczu z Węgrami, trzy dni później spróbujemy złapać trochę oddechu, podejmując u siebie Andorę, żeby po kolejnych trzech dniach stoczyć walkę z Anglikami na ich terenie. Drugi etap i pozostałe siedem meczów odbędzie się dopiero po wakacjach i po Mistrzostwach Europy. Ostrożny w ocenie naszych szans jest selekcjoner: – Wszyscy, którzy uznali to losowanie za łatwe i przewidują, że w walce o pierwsze miejsce liczyć się będzie tylko Anglia i Polska, są w błędzie. Węgry i Albania to nieprzyjemne zespoły, ostatnio zrobiły postęp (…) Ocena medialna i kibicowska potencjału grupy różni się od mojej – mówił na konferencji prasowej. – Poza Anglią wszyscy są w naszym zasięgu. Jeśli nie zajmiemy przynajmniej drugiego miejsca, będzie to porażka naszej drużyny! – stwierdził z kolei zaraz po losowaniu na antenie „TVP Sport” prezes PZPN, Zbigniew Boniek, dodając: – Grupa jest bardzo fajna. Ogólnie losowania to jest rzecz, która nas zawsze napędza. Mamy nadzieję, że uporamy się z COVID-em, a zawodnicy, którzy go mieli, odzyskają pełnię sił i będą w dobrej formie. Chcemy pojechać na mistrzostwa świata w Katarze bezpośrednio z grupy albo przynajmniej awansować do marcowych barażów.

Mundial w Katarze będzie specyficzny z kilku powodów. Po pierwsze, to ostatnia impreza na długie lata, gdzie tak trudno o kwalifikację. Kolejne mistrzostwa, które w 2026 roku do spółki zorganizują Meksyk, Kanada i Stany Zjednoczone, przewidziano nie – jak dotychczas – dla 32 drużyn, lecz aż dla 48. Ponadto, turniej odbędzie się po raz pierwszy w historii zimą. Latem temperatury w Katarze często przekraczają 50 stopni w cieniu, co uniemożliwia uprawianie jakiegokolwiek sportu na świeżym powietrzu. Sam wybór Kataru na gospodarza przyniósł mnóstwo kontrowersji. Nie jest tajemnicą, że niewielkie państwo nad Zatoką Perską pozbawione jest jakichkolwiek tradycji piłkarskich. Wszystkie, z ośmiu budowanych specjalnie na Mundial stadionów, powstają od zera, często na pustyni. Przepiękne, nowoczesne, kosztujące ogromną kasę konstrukcje, zaraz po zakończeniu turnieju najprawdopodobniej zostaną rozebrane. Ten swoisty pokaz siły Arabów jest dla nich niezwykle istotną sprawą, o którą zabiegali od wielu lat. Mówiono o przepotężnych łapówkach, jakie katarscy szejkowie zapłacili najważniejszym personom w FIFA. Egzotyczny turniej – choć mocno krytykowany – zapowiada się jako wydarzenie jedyne w swoim rodzaju. Jednak tak naprawdę, dopiero z udziałem Biało-Czerwonych, będziemy mogli się nim w pełni emocjonować. Choć podstaw do optymizmu w ostatnich miesiącach nie mieliśmy zbyt wiele, to przed marcową inauguracją, nie pozostaje nam nic innego jak trzymać kciuki za naszą reprezentację. Jakkolwiek to nie zabrzmi w obecnych realiach: czas zacząć marzyć o Katarze. Do boju Polsko!

Następny

Kontakt

Napisz do mnie