Mazda 2 – miejski cukierek

Mazda 2

Mazda 2 to jedna z ciekawszych propozycji wśród najmniejszych samochodów. Poprzeczka – pod kątem stylistyki – została zawieszona europejskiej konkurencji przez Japończyków bardzo wysoko. Ponadto, w czasach panującego „downsizingu” i nieodłącznych turbosprężarek, jazda autem z wolnossącym motorem jest bardzo przyjemną odmianą. Wnętrze Mazdy 2 potwierdza aspiracje japońskiego koncernu do klasy premium. W tym miejskim maluchu można poczuć się jak w aucie ze znacznie wyższej półki.

Rzadko mam okazję jeździć tak małymi samochodami. Doskonale jednak pamiętam kilkudniową przygodę podczas wakacji, kiedy wziąłem z wypożyczalni Fiata 500. Stylowy Fiacik – który produkowany jest nieprzerwanie od 2007 roku – zrobił na mnie wówczas świetne wrażenie. Urzekło mnie jego oryginalne wnętrze, z którego włoscy projektanci do dziś są bardzo dumni. Mimo że materiały użyte do jego wykończenia były tanie, a do ich spasowania można było mieć wiele zarzutów, całość prezentowała się kapitalnie i wzbudzała szeroki uśmiech. Do tego „pięćsetka” świetnia radziła sobie na ciasnych i stromych ulicach Lizbony. Niepodważalnym atutem zgrabnego autka była łatwość w znalezieniu miejsca parkingowego w zatłoczonym centrum. Wspomnienie o Fiacie 500 błyskawicznie powróciło, kiedy zasiadłem za kierownicą Mazdy 2. Zarówno Włosi, jak i Japończycy z wielką pieczołowitością potraktowali dopieszczenie swoich maluchów jeśli chodzi o zaprojektowanie kabiny. Fiat 500 urzeka indywidualną stylistyką, zaś Mazda 2 pokazuje, że nawet w najmniejszym samochodzie możemy mieć namiastkę luksusu. 

Mazda 2

Japoński koncern od dłuższego czasu za główny cel wziął sobie walkę z uznanymi markami klasy wyższej. Widać to po wykończeniu Mazdy 6, czy debiutującej na rynku nowej „trójki”. Na pewno nie można zarzucić Japończykom, żeby oszczędzali na materiałach. Wręcz przeciwnie: ich rywalizacja z potentatami jak BMW, czy Audi (przynajmniej na pierwszy rzut oka), wcale nie wydaje się skazana na porażkę. 

Prawie premium

Nie ukrywam, że przy odbiorze „dwójki”, czekało mnie bardzo przyjemne zaskoczenie, gdyż polityka firmy widoczna jest także w przypadku jej najmniejszego auta. Po przejrzeniu materiałów prasowych, spodziewałem się, że zastanę w środku skórzane siedzenia i elegancko rozplanowaną deskę rozdzielczą, lecz efekt „na żywo” przerósł moje oczekiwania. Jasne, kremowe obicie bardzo wygodnych foteli, na których bez problemu – mimo mojego ponadprzeciętnego gabarytu – znalazłem wygodną pozycję, z marszu pokazało mi, że nie wsiadam do przeciętnego miejskiego malucha. Wraz z kolejnymi kilometrami pokonywanymi za kółkiem Mazdy 2 – kiedy zacząłem zaprzyjaźniać się z wolnossącym silnikiem – wrażenia były coraz lepsze. Pozostając jednak przy wnętrzu, należy wytknąć mu także kilka minusów. Po pierwsze: brak podłokietnika. Nie trafia do mnie argument, że można dokupić go jako specjalne akcesorium, zwłaszcza jeśli komfort ma u Japończyków grać pierwsze skrzypce. Niewielka półeczka między fotelami powinna być w standardzie. 

Mazda 2

Drugą kwestią jest niewystarczająca ilość praktycznych schowków. Dość powiedzieć, że nie udało się znaleźć dobrego miejsca na odłożenie telefonu z 5,5-calowym wyświetlaczem. O ile dla dwóch osób przestrzeni było pod dostatkiem, tak o pięciu podróżujących (na których rejestrowane jest auto) należy zapomnieć. Chociaż chyba nie mnie to oceniać, bo Mazda 2 z pewnością nie jest stworzona dla postawnych mężczyzn, lecz dla kobiet, które chcą przemieszczać się po mieście. Nie do końca udanie zaprojektowano także bagażnik. I nie chodzi tu o samą przestrzeń bagażową. Kufer ma zbyt wysoki próg, przez co jest niewygodnie głęboki. Zaokrąglony od dołu otwór dodatkowo utrudnia załadunek bagaży. Tu górę wzięła stylistyka nad wygodą, co akurat kobietom nie powinno aż tak bardzo przeszkadzać.

Konsekwentnie bez turbo

Samochód podoba się nie tylko w środku, ale też na zewnątrz – zwłaszcza jeśli jest w charakterystycznym dla Mazdy, przyciągającym uwagę czerwonym odcieniu. W niedzielne, słoneczne popołudnie, kiedy głęboka barwa lakieru była widoczna w pełnej krasie, zostałem zaczepiony przez starszego mężczyznę, spacerującego z córką. – Ale piękne autko! – usłyszałem. – Tato, możesz śmiało mi je kupić – wtórowała dziewczyna. 

Mazda 2

Jednym z większych atutów Mazdy 2 jest jej jednostka napędowa. Japończycy konsekwentnie unikają turbosprężarek, montując klasyczne, wolnossące silniki. I tak, 1.5, o mocy 90 koni mechanicznych, dawał dużą przyjemność z jazdy. Motor pracował kulturalnie, a kiedy wkręcał się na wyższe obroty, zapewniał przyzwoitą – jak na miejskie warunki -dynamikę. Testowałem wersję z automatyczną skrzynią biegów, która dostępna jest wyłącznie w 90-konnej odmianie. Początkowo z uśmiechem politowania spojrzałem na łopatki do ręcznej zmiany biegów, mające budzić skojarzenia ze sportowym autem. Jednak, ich używanie świetnie się sprawdzało – szczególnie, że automat nie należał do najszybciej działających. Żałowałem, że nie jeździłem „manualem” z 115-konnym silnikiem – również o pojemności 1.5. Taka konfiguracja wydaje mi się najbardziej trafna – biorąc pod uwagę opinie o manualnych skrzyniach biegów, które według wielu, Mazda robi perfekcyjnie. O ile obecność łopatek obroniła się, tak duży obrotomierz z niewielkim cyfrowym prędkościomierzem, już nie. To za dużo w miejskim maluchu oznak sportu, którego zwyczajnie w nim nie ma. Silnik Mazdy 2 ma być przede wszystkim niezawodny – przy braku turbiny możemy na to liczyć – oraz oszczędny. 44-litrowy zbiornik paliwa spokojnie wystarczy na wiele kilometrów miejskiej jazdy (spalanie oscyluje ok. 6 litrów benzyny na 100 kilometrów). Oczywiście, jeśli będziemy permanentnie żyłować motor, wartość błyskawicznie skoczy do góry

Podsumowanie

Japoński maluch naszpikowany jest elektroniką. Multimedialne centrum, którym możemy sterować za pomocą pokrętła, działa bardzo intuicyjnie, nie sprawiając większych kłopotów. Plusem jest kompatybilność ze smartfonami za sprawą systemu CarPlay, czy Android Auto. Do dyspozycji mamy także przezierny wyświetlacz head-up. Elektrycznie składane lusterka, podgrzewane fotele, czujniki parkowania, deszczu i zmierzchu spowodowały, że testowany przeze mnie egzemplarz w wersji „SkyPassion” imponował wyposażeniem. Taka konfiguracja to jednak niemały wydatek, przekraczający… 70 tysięcy złotych. Konkurencja potrafi być o wiele tańsza, lecz jeśli oczekujemy od miejskiego auta doznań rodem z klasy premium, można pochylić się nad propozycją Mazdy.

Następny

Kontakt

Napisz do mnie