Milik w Marsylii

Napastnik reprezentacji Polski po kilkumiesięcznych zawirowaniach w swoim byłym już klubie – SSC Napoli – w końcu wraca do regularnego grania w piłkę. Milikowi udało się uwolnić z Neapolu, gdzie popadł w poważny konflikt z chimerycznym prezesem, Aurelio De Laurentiisem. Polak z południa Włoch trafił na południe Francji do utytułowanego, choć będącego w kryzysie, Olympique Marsylia. 

Wielka ulga dla Arkadiusza Milika, ale i reprezentacji Polski! Wiele wskazywało, że obecny sezon będzie stracony dla 26-letniego piłkarza. Brak gry w klubie prawdopodobnie oznaczałby także brak powołania na nadchodzące (czerwiec-lipiec) Mistrzostwa Europy. O co chodziło w skomplikowanej historii? Najkrócej mówiąc, Polak od pewnego czasu wspominał, że chciałby zmienić otoczenie i poszukać wyzwań w nowym klubie. Podczas letniego okienka transferowego był bliski przeprowadzki do znienawidzonego na południu Italii Juventusu Turyn. Informacje o negocjacjach trafiły do mediów, co rozsierdziło kibiców, ale przede wszystkim znanego z kontrowersyjnego zachowania szefa Napoli, Aurelio De Laurentiisa. Gdy rozmowy z „Juve” zakończyły się fiaskiem, prezes zażądał od napastnika przedłużenia kontraktu (poprzedni obowiązywał do czerwca 2021 roku). Milik odmówił, na co Laurentiis się wściekł i wyrzucił piłkarza z pierwszej drużyny. Równało się to z rozbratem z futbolem. Nie licząc kilku jesiennych występów w reprezentacji Polski, zawodnik nie miał żadnej możliwości gry w piłkę.

Nadzieja na wyjście z patowej dla Milika sytuacji pojawiła się zaraz na początku zimowego okienka transferowego. Zdeterminowany w poszukiwaniu snajpera był Olympique Marsylia. Drużyna ze Stade Velodrome od kilku lat jest w cieniu odwiecznego wroga – Paris Saint-Germain – który od czasu przejęcia przez katarskich szejków dominuje w lidze. Niemniej, obie ekipy są równie utytułowane (mają po 9 krajowych mistrzostw) i to między nimi toczy się największa kibicowska wojna domowa we Francji. Gdy w zeszłym sezonie PSG przegrało w finale Ligi Mistrzów, ulice Marsylii – mimo panujących obostrzeń – ogarnęła wielka feta. Race, śpiewy, lejące się szampany – wszystko z powodu porażki bogaczy ze stolicy.

W trudnej pogoni za paryżanami ma pomóc polski napastnik, którego powitano w Marsylii z wielką wiarą i równie dużymi oczekiwaniami. Negocjacje trwały krótko, choć na ostatniej prostej swoje trzy grosze do transferu chciał dorzucić Laurentiis, żądając zapisania absurdalnej klauzuli o zakazie powrotu Milika do włoskiej Serie A w ciągu kolejnych kilku lat. Na szczęście, udało się go przekonać, aby odstąpił od tego pomysłu. Ostatecznie piłkarz przeszedł do Olympique na zasadzie 18-miesięcznego wypożyczenia z Napoli z założeniem konieczności wykupu, co praktyce oznacza to samo, co transfer definitywny.

Arkadiusz Milik błyskawicznie, bo raptem po jednym treningu, zadebiutował w nowym zespole, co najlepiej świadczy o jego pozycji w drużynie. Ponadto, trener Andre Villas-Boas powierzył mu egzekwowanie rzutów karnych. Na wyczekiwanej przez Polaka przeprowadzce powinni skorzystać wszyscy – od samego zawodnika, przez klub, po reprezentację Polski. Najważniejsze, aby napastnika ominęły kontuzje (powrót do gry po kilkumiesięcznej przerwie zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem) i żeby szybko znalazł patent na pokonywanie bramkarzy w Ligue 1. 

Marsylia to przepiękne portowe miasto, leżące na granicy Prowansji i Lazurowego Wybrzeża. Druga pod względem wielkości francuska metropolia jest owiana sławą niebezpiecznego, kontrolowanego przez gangsterów miejsca. Takie okoliczności nie powinny jednak przestraszyć Polaka. Przeciwnie, w nowym domu powinien czuć się jak ryba w wodzie. W końcu trafił tu prosto z Neapolu, będącego kolebką słynnej Camorry. Milik szczerze pokochał życie w jednym z największych włoskich miast, uchodzącym za kryminalną stolicę Italii, czego dał wyraz publikując w sieci kilkuminutowy poruszający filmik. Zwrócił się w nim do kibiców, posługując się płynną włoszczyzną, z podziękowaniem za wspólne, niezapomniane lata. Szkoda tylko, że na podobny gest nie było stać szefów Napoli…

foto: om.fr

Następny

Kontakt

Napisz do mnie