Z Michałowa na wielką scenę
Na Podlasiu, w liceum w Michałowie, dumni pierwszoklasiści uczą się – poza tradycyjnymi przedmiotami – śpiewu, tańca, otrzymują lekcje wystąpień publicznych. Przygotowano dla nich profesjonalne studio nagrań i obiecano wyjazdy na koncerty, gdzie zza kulis będą mogli poznać disco-polowe życie. Wkrótce zajęcia poprowadzą gwiazdy muzyki, która wielu kojarzy się z czymś mocno wstydliwym. Jednak w samym Michałowie o jakimkolwiek wstydzie nie ma mowy…
Od kilku lat można zaobserwować istny renesans disco-polo. Pod patronatem Telewizji Polskiej odbywają się niezliczone ilości koncertów, w tym coroczny festiwal, organizowany na Stadionie Narodowym. Jednym z największych idoli jest Zenek Martyniuk, który doczekał się nie tylko swojego benefisu, transmitowanego w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia w TVP2, ale także pełnometrażowego – dość żenującego – filmu biograficznego pt. „Zenek”. Lider zespołu „Akcent” stał się nieprawdopodobnie popularny. Jego hit „Przez twe oczy zielone”, przerobiony na potrzeby reklamy sieci supermarketów RTV i AGD, od tygodni rozbrzmiewa w radiowych i telewizyjnych pasmach reklamowych. Choć oczywiście nie samym Martyniukiem stoi disco-polo w 2020 roku. Gwiazd i gwiazdeczek jest cała masa. Trudno się schronić przed często tandetną muzyką rozrywkową. Jakby tego było mało, w niewielkim Michałowie pod Białymstokiem zdecydowano się postawić kolejny krok, otwierając publiczną szkołę, a właściwie, póki co, klasę disco-polo. Choć oficjalnie mówi się o profilu estradowym.
Wybierając się do Michałowa zastanawiałem się, na ile głośne hasło o wyszkoleniu przyszłych gwiazd disco-polo, będzie przekładało się na rzeczywistość. Czy może chodzi tylko o to, że uczniowie na lekcjach muzyki pośpiewają sobie piosenki Zenka i jemu podobnych? Zanim jednak dotarłem na miejsce, czekała mnie długa droga, bowiem Michałowo leży na końcu Polski. W połowie trasy między Białymstokiem, a przejściem granicznym z Białorusią w Bobrownikach, trzeba odbić na południe i pokonać kilkanaście kilometrów przez gęsty las. Krajobraz, jak na całym Podlasiu, przepiękny. O tym, że jadę w dobrym kierunku, przekonywały ustawione przy szosie bilboardy, promujące pierwszą szkołę disco-polo.
Samo miasteczko robi miłe wrażenie. Niewielkie, liczące około 3 tysiące mieszkańców Michałowo jest bardzo zadbane. Czyste elewacje budynków, w centrum odnowiony ratusz miejski z dzwonnicą. Uroku dodają charakterystyczne stare, drewniane domki i cerkiew św. Mikołaja z błyszczącą złotą kopułą. Kilka przecznic dalej szkoła podstawowa z boiskiem piłkarskim i basenem ze zjeżdżalniami. Za kilkaset metrów słynne liceum. Na fasadzie ogromne banery: „Pierwsza Szkoła DISCO-POLO, wygraj swoje marzenia w liceum w Michałowie” – głosi jeden z nich.
W gabinecie czekają na mnie dyrektorki szkoły: Małgorzata Gwaj-Szastaj i jej zastępczyni Julita Bajgus. Widać, że są mocno zaangażowane w artystyczny projekt. Określenie disco-polo pada rzadko. – Jak do tego doszło, nie wiem? – pytam, cytując fragment oczu zielonych „Akcentu”. – To była inicjatywa naszego burmistrza Marka Nazarko, który chciał ratować liceum. Z roku na rok mieliśmy coraz mniej uczniów. Woleli wyjeżdżać do Białegostoku. Burmistrz szukał atrakcyjnego pomysłu, który mógłby przyciągnąć chętnych. Padło na klasę disco-polo – wyjaśnia Gwaj-Szastaj. Warto podkreślić, że placówka przy ulicy Sienkiewicza 5 ma przeszło 70-letnią tradycję, więc było o co walczyć.
Debiutancka klasa liczy ośmiu uczniów. Nie dlatego, że nie było zainteresowania. Kandydaci musieli dołączyć do dokumentów próbki swoich artystycznych dokonań. – Na początek chcieliśmy stworzyć niewielką grupę uczniów, aby jak najlepiej nauczyć ich śpiewu, tańca, ruchu scenicznego. W klasie są też chłopcy, którzy niekoniecznie chcą śpiewać, bo wolą zająć się realizacją dźwięku. Zatrudniliśmy nowych nauczycieli. Pracuje dla nas m.in. Błażej „Bzyga” Górski z formacji „Fair Play Crew”. Współpracujemy też z lokalnym zespołem ludowym „Prymaki”. Młodzież chodzi na lekcje gry na instrumentach do gminnego ośrodka kultury – wylicza dyrektorka.
Za kilka lat, michałowscy uczniowie będą mogli zdawać maturę z historii muzyki, którą mają w rozszerzonym planie zajęć. I na szczęście nie chodzi tu o znajomość, czy analizę disco-polowych tekstów. Słyszałem, że w kształcenie muzycznego narybku miały zaangażować się gwiazdy disco-polo, z liderem „Boysów”, Marcinem Millerem na czele. – To prawda, ale na to potrzeba jeszcze trochę czasu. Mamy dopiero październik, wciąż dopinamy wiele spraw organizacyjnych. Uczniowie muszą się zintegrować. Nasze działania krzyżuje też koronawirus. Za kilka dni mieliśmy w planie bal charytatywny, ale przez różne obostrzenia musieliśmy go odwołać. Miały się odbyć warsztaty ze znanymi wykonawcami. I to nie tylko z kręgu disco-polo. Niestety, na razie musimy zawiesić te plany – wyjaśnia Gwaj-Szastaj.
Utworzenie klasy disco-polo spotkało się z falą krytyki, z którą muszą mierzyć się władze szkoły: – W naszym społeczeństwie mamy mnóstwo hejtu. Podlasie i disco-polo to połączenie, które sprawia, że niektórzy z marszu przystępują do ataku. Nie uważam, że powinno się komukolwiek podcinać skrzydła. Naszym uczniom zapewniamy pomoc psychologa, który wskazuje jak radzić sobie z krytyką. Jeśli ktoś ma ochotę zajmować się akurat taką muzyką, to jego wybór. Skoro disco-polo jest wiecznie żywe i wywodzi się z naszego regionu, to czemu nie spróbować? – pyta dyrektorka.
Rozmowę przerywa szkolny dzwonek. To znak, że zaraz spotkam się z przyszłymi gwiazdami estrady. W dużej sali puste ściany. Okazuje się, że uczniowie sami będę aranżować swoją pracownię. Już widzę te plakaty Shazzy, „Boysów”, czy „Akcentu”. Być może bardzo się mylę, bo jedna z uczennic, Gabrysia Górska, opowiada, że na balu charytatywnym miała wykonać dwie piosenki… Kory. – A gdzie to disco-polo? – pytam. – Też mamy w repertuarze i nie ma się co z tym kryć, bo to fajna muzyka. Ale poza disco-polo dzieje się tu mnóstwo rzeczy. Same lekcje tańca są ekstra. W tej klasie mogę robić to, co kocham. Muzyka jest moją wielką pasją, więc traktuję to jako początek spełniania marzeń o karierze – dodaje Gabrysia. Nastolatkowie są pogodni, bez kompleksów opowiadają o swojej pasji. – Dotąd próbowałem uczyć się tworzenia muzyki, czy realizacji dźwięku z filmików Youtube’a. Cieszę się, że będę miał okazję, żeby ktoś, kto zna się na rzeczy, mnie podszkolił – mówi Michał Jurczuk, który już wkrótce ma obsłużyć od strony technicznej pierwszy występ grupy.
Co ciekawe, tylko trójka uczniów jest z Michałowa. Reszta przyjechała tu z sąsiedzkich gmin, ale nie tylko. Jedna z dziewczyn przeprowadziła się na Podlasie spod Poznania, inna jest z Namysłowa. Oba miasta dzieli od michałowskiego liceum ponad 500 kilometrów. Dla przyjezdnych przygotowano miejsca noclegowe, na kształt internatu. – Nie było mi łatwo, bo musiałam wyjechać od rodziców, od swojego chłopaka. Na weekendy wracam do domu. Rozłąka jest trochę trudna, ale absolutnie nie żałuję tej decyzji. Za kilka lat widzę siebie na wielkiej scenie, przy dużej publiczności, w blasku reflektorów – opowiada uśmiechnięta Amelia Sosińska, z Wielkopolski. Na pytanie, na którą z gwiazd disco-polo w roli wykładowcy najbardziej czekają, klasa zgodnie odpowiada: – Na wszystkich! Fajnie byłoby poznać jak najwięcej artystów!
W podziemiach szkoły powstaje profesjonalne studio nagrań. „Michałowski Samorząd przeznaczył 200 tysięcy złotych na potrzeby klasy estradowej w Liceum w Michałowie. Za 150 tysięcy złotych zakupione zostaną instrumenty muzyczne i sprzęt studyjny. 50 tysięcy złotych zostanie przeznaczone na zagraniczne wycieczki i obozy letnie dla uczniów klasy estradowej. Propozycję tą przedstawił Burmistrz Michałowa na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Radni w głosowaniu poparli te zmiany w budżecie gminy” – czytamy na stronie internetowej Gminy Michałowo we wpisie z początku lipca. – Planujemy zagraniczne warsztaty, bo chcemy sprawdzić się na innym terenie, gdzie być może nagramy jakiś ciekawy teledysk. Inicjatywy na pewno nam nie brakuje. Zamierzamy pokazać uczniom jak wyglądają występy na dużych scenach, czy to w teatrach muzycznych, czy na festiwalach. Myślimy też o odwiedzeniu stacji telewizyjnych, żeby pokazać jak od kuchni wygląda praca w tej branży – mówi dyrektorka szkoły.
W liceum, które reklamuje się jako pierwsza szkoła disco-polo w Polsce, akcentów świadczących o kultywowaniu przaśnej, niezbyt ambitnej muzyki, zastałem jak na lekarstwo. Być może poznałem przyszłe gwiazdy polskiej muzyki. O wykształceniu sławnych absolwentów marzą dyrektorki, nauczyciele, ale przede wszystkim na karierę, niekoniecznie w nurcie disco-polo, liczą uczniowie.